Co to jest yin joga?

Marta Witecka
Zgodnie ze starożytną wiedzą, yin i yang to dwie siły, które są sobie przeciwstawne. Ciągle z sobą tańczą, próbując się zbalansować. Każda z nich zawiera też cząstkę tej drugiej, więc nic nie jest tylko yin, jak również nic nie jest tylko yang. Wszystko w naszym życiu może być określone jako yin, albo jako yang, również styl jogi, który uprawiamy. Yin joga to nie jest nowy styl, a raczej nazwa stylu znanego już wcześniej, dzięki której łatwiej nam rozróżnić praktyki jogi – te mocniejsze, nowoczesne formy vinyasa yogi, i te spokojniejsze, bardziej tradycyjne formy. Yin joga to jednak więcej, niż tylko tradycyjna forma i kryje w sobie dokładnie to, czego potrzeba nam w dzisiejszym świecie.

Yin & Yang, czyli energia świata

Yin i Yang to słowa, które określają wszystko, co istnieje wokół nas. Yin to stabilny, nie zmieniający się, ukryty aspekt w rzeczy. Yang to ten zmieniający się, ujawniający aspekt. Wszystko wokół nas możemy opisać jako yin i jako yang, a to, którego określenia użyjemy w kontekście jednej rzeczy zależy od tego, do czego ją porównamy. Patrząc z tej perspektywy, spokojna joga restoratywna będzie yin, jeśli porównamy ją z bieganiem. Jeśli jednak porównamy ją z jogą nidrą, jogą śnienia, w takim zestawieniu joga restoratywna będzie bardziej yang w porównaniu do jogi nidry. Najłatwiej więc zrozumieć o co chodzi w yin jodze porównując ją do innych stylów.

Jak powstał styl zwany dziś „yin jogą”?

Yin joga została rozpowszechniona pod tą nazwą przez Paul’a i Suzie Grilley. Wielką inspiracją dla Paul’a, zanim zaczął uczyć yin jogi, był Paulie Zink – ekspert sztuk walki i nauczyciel Jogi Taoistów. Styl, w którym uczył Zink było czymś, co w latach 90 nie było na zachodzie popularne – siedzenie w pozycjach jogowych przez 5 do 10 minut, przez bite dwie godziny, po których wykonywało się serię bardziej aktywną, inspirowaną ruchami zwierząt i sztukami walki. Przez kolejne 10 lat Paul prowadził swoje zajęcia yin jogi właśnie pod nazwą Jogi Taoistów, która przez kolejne lata ewoluowała w stronę yin jogi i nazwy, którą znamy dziś.

Czym charakteryzuje się yin joga?

Czym więc joga w stylu yin różni się od jogi w stylu yang? Z fizycznego punktu widzenia praktykując w stylu yang angażujemy mięśnie, wzmacniamy kości, stawy i aktywnie rozciągamy ciało poprawiając jego elastyczność. W stylu yang spędzamy mniej czasu w pozycjach, poszukujemy bardziej rytmicznego, powtarzalnego ruchu, podczas którego nasze serce przyspiesza rytm, skóra wypaca wszelkie toksyny, a temperatura ciała wzrasta. W praktyce yin pracujemy natomiast głównie nad rozluźnieniem mięśni, aby pozycja, w której jesteśmy mogła zadziałać na stawy i zwiększyć ich elastyczność. Praktyka yin skupia się głównie na tkankach takich jak powięź, czy więzadła, czyli tych, które są sztywniejsze, nie lubią rozciągania, potrzebują czasu, aby dana pozycja na nie zadziałała. Serce podczas takiej praktyki zaczyna bić wolniej, a temperatura ciała spada. W przeciwieństwie do jogi w stylu yang, w której najczęściej eksplorujemy pełny zakres ruchu w danej pozycji, podczas praktyki yin nie szukamy pełnego zakresu. Wybieramy taką wersję i intensywność danej pozycji, która pozwala nam odczuć delikatne napięcie, czy tzw. „stres” w obszarze, nad którym pracujemy, ale nie powoduje bólu, czy dyskomfortu. Spędzamy w pozycjach yin dużo czasu, aby w pełni się zrelaksować, ale też po to, aby na te oporne tkanki zadziałać delikatnie, stawiając na czas, a nie na intensywność. Staramy się kompletnie rozluźnić te partie ciała, które mają się w niej rozciągać – albo inaczej, które mają doświadczyć tzw. „stresu”, o którym wspomniałam. Stres to pojęcie, które większości z nas kojarzy się z czymś negatywnym, ale w tym przypadku nie chodzi o zestresowanie się. Chodzi o to, aby tkanki poddane zostały delikatnemu stresowi, czyli napięciu, aby zdekompresowały się, rozciągnęły do swojej naturalnej długości i wzmocniły dzięki sile, która na nie działa. Dzięki takiej stymulacji nasza powięź, ale też więzadła stają się mocniejsze, dłużej pozostają zdrowe i pozwalają nam na cieszenie się w życiu jak najdłużej rozsądnym zakresem ruchu i zdrowym ciałem.

Czy praktyka yin jogi jest bezpieczna?

Pisząc o pasywnym rozciąganiu i oddziaływaniu na więzadła należy napisać też o bezpieczeństwie w praktyce yin jogi. Każda praktyka ruchowa kryje w sobie prawdopodobieństwo uszkodzenia ciała, jeśli ćwiczymy w zły sposób, albo ignorujemy nasz stan zdrowotny, który jest przeciwwskazaniem np. do robienia niektórych pozycji. Praktyka yin nie zaszkodzi nam, ale tylko jeśli podejdziemy do niej z energią yin. Jeśli podczas rozciągania pasywnego, czyli takiego, w którym rozluźniamy nasze mięśnie, zaczniemy poruszać się energicznie, będziemy mocno wchodzić w pozycje i pogłębiać je, szukając największego zakresu ruchu, możemy i pewnie zrobimy sobie krzywdę. Przez większość czasu w ciągu dnia nasze stawy są chronione przez napięte wokół nich mięśnie. Gdy mięśnie rozluźniają się, stawy stają się bezbronne i możemy łatwo je uszkodzić właśnie takim dynamicznym ruchem, albo rozciąganiem na siłę. Dlatego tak ważne jest, aby podczas praktyki yin poruszać się powoli, słuchać swojego ciała i znaków, które nam wysyła – czasem bardzo subtelnych – i wyłączyć nasze ego, które chciałoby pewnie rozciągnąć się mocniej, albo wyglądać w pozycji tak, jak koleżanka na macie obok nas. Albo kolega z filmu na YouTube!

Ciało fizyczne to nie wszystko

Jeśli spojrzymy na oba elementy z energetycznego punktu widzenia, yang to energia działania, ambicji, zdobywania, patrzenia w przyszłość. Yin to energia akceptacji tego, co jest, pasywności, bezruchu i zaglądania raczej wgłąb siebie, a nie na zewnątrz. Pisząc o yin jodze chciałabym więc wspomnieć o jej głębszym, niż tylko fizycznym, aspekcie, bo jest on niezwykle istotny. Aby kompletnie rozluźnić ciało, a przynajmniej ten obszar, nad którym pracujemy w danej pozycji, większość z nas potrzebuje od kilku, do kilkunastu minut aktywnej relaksacji. Siedzenie w jogowych pozycjach w stylu yin oznacza więc spore wyzwanie, bo trwa długo, ale tylko wtedy możemy być pewni, że nasze mięśnie są zrelaksowane, a ciało zaczyna powoli odpuszczać inne napięcia, czasem te, których gołym okiem nie zobaczymy. Wyciszenie, uczucie wewnętrznego spokoju i akceptacja tego, co jest, to możliwe skutki uboczne praktyki yin jogi, które są dla naszego zdrowia na wagę złota. Ciało magazynuje w sobie wszelkie negatywne emocje, które towarzyszą nam w życiu, a jogowe pozycje i czas w nich spędzony potrafią te zastałe umocje uwolnić z ciała i tym samym uwolnić nas z ich mocnego uchwytu. Jako, że w codziennym życiu jesteśmy w raczej ciągłym stanie „walki, albo ucieczki” nasz system nerwowy uspokaja się podczas praktyki yin – ciało jest w bezruchu, potok myśli zaczyna spowalniać, oddech uspokaja się i również spowalnia, więc system nerwowy może nareszcie przekazać naszemu mózgowi informację, że nic nam nie grozi. Praktykując yin jogę regularnie stajemy się bardziej stabilni i zdolni do opanowania naszego umysłu,. Stajemy się również obserwatorem tego, co się wokół nas dzieje, a nie tylko marionetką w rękach naszych emocji, oceanu myśli i pędu życia.

Jeśli chcesz przekonać się jak yin joga działa w praktyce przyjdź na jedne z moich warsztatów! Regularnie prowadzę w Polsce spotkania poświęcone tej formie jogi, czasem połączone z innymi technikami relaksacyjnymi, które pomogą Ci poczuć się lepiej w swoim ciele i nauczyć jak się aktywnie relaksować w tym pięknym, ale rozpędzonym świecie. Najłatwiej znaleźć moje wydarzenia na mojej stronie na Facebook’u, albo na mojej stronie www.martawitecka.com, w zakładce wydarzenia.

Możesz również zajrzeć na moją platformę do nauki online www.Handstan Works.com, gdzie już niebawem pojawią się wysokiej jakości kursy online poświęcone yin jodze.

Przy pisaniu fragmentów o historii yin jogi oraz energii yin i yang korzystałam z książki Paul Grilley, „Yin Yoga. Principles & Practice”, White Cloud Press, 2002, którą gorąco polecam.
Created with